Dzisiaj postanowiłam zaprezentować Wam moją listę książek, które przeczytałam i bardzo polecam oraz listę tych, które chciałabym przeczytać.
Zacznę od tych które przeczytałam i które skradły moje serce ;)
Na pierwszy ogień idzie "Gej w wielkim mieście" autor Mikołaj Milcke. Czytając jego książkę masz wrażenie że znasz autora i że to twój dobry znajomy. Trzymasz za niego kciuki i kibicujesz mu. Utożsamiasz się z nim, a czasami nawet masz wrażenie, że czytasz o sobie. Możliwe że wielu z was miało podobne losy, np. przyjeżdża z małego miasta do stolicy aby zmienić swoje życie, ha! daleko by szukać, ja zrobiłam to samo. Przyjechałam w poszukiwaniu trzech "M"- Miłości, Mody i Pracy, oj to nie na "M" ;P Nie ważne!
Książka warta uwagi, pożyczyłam ją mojej kuzynce która po przeczytaniu napisała mi sms o treści "Ta książka przywróciła mi wiarę w polskich pisarzy, masz coś jeszcze tak dobrego"
Ha! Mam! Drugą część, kontynuacje "Chyba strzelę focha!" Oba tytuły odrobinę infantylne, ale jakże chwytliwe. Przeczytałam w dwa wieczory. Chyba nic więcej pisać nie muszę, to lektura obowiązkowa!!!
Następną książka którą polecam to "O elegancji i obciachu polek i polaków", autor Tomasz Jacyków ma cięty język i przez to ma tak samo wielu przeciwników jak i zwolenników. Zajmuję się ta samą branżą co on i trochę mu zazdroszczę. Chciałabym kiedyś osiągną tyle co on i kurde! też chce kiedyś stworzyć taką książkę! Tylko czy ktoś ją przeczyta...
Jodi Picoult - tą autorkę odkryłam kilka lat temu gdy nie miałam co czytać i poszłam do biblioteki aby znaleźć coś ciekawego. Zaproponowano mi Jodi i tak już pozostało. Uwielbiam ją, ale niestety jej książki są dosyć drogie, kupuje je tylko wtedy gdy znajdę wersje kieszonkową (jest o wiele tańsza). Nie akceptuje audiobooków!
Next!
Kocham Sparksa, w dosłownym znaczeniu. Musze mieć wszystkie jego książki. Czytam je w kółko i płaczę. Tych na zdjęciu brakuje na moich półkach...
Audrey i Marilyn są moim małym zboczeniem. Widnieją na obrazach i plakatach w moim mieszkaniu, na kalendarzach i notatnikach. Uwielbiam czytać o ich życiu i oglądać fotografie z nimi, ale ostatnio pomyślałam "ileż można?" może najwyższy czas przestać i zacząć czytać o kimś innym? Ile można mieć książek o jednej osobie, niczego nowego chyba już się nie dowiem, a mimo to pragnę mieć je wszystkie.
Od zawsze uwielbiałam czytać biografie znanych i cenionych, dlatego gdy na rynku ukazały się te książki od razu zapragnęłam aby pojawiły się w mojej biblioteczce ;)
Lauren Weisberger "kupiła" wszystkie pasjonatki mody swoim wielkim hitem "Diabeł ubiera się u Prady" teraz na rynku pojawiła się kontynuacja, wiec z ciekawości bym ją przeczytała. "Ostatnią noc w Chateau Marmont" też ;)
Ostatnie pozycje książek, które chce przeczytać w następnym roku to "Mężczyźni wolą krągłości" książka wywołała burzę, a ja chce mieć swoje zdanie.
Terminarz PARYSKI SZYK, którego nie mogę dostać już w żadnym Empiku ;(
Too bad!
Oraz "Kocham Nowy Jork" i "Kocham Paryż", to już w dalszej kolejności...
Ostatnio zauważyłam ze więcej pieniędzy wydaje na książki niż na inne rzeczy!
Seriously?